Rok szkolny 2015/2016

Martyna Ratajczak, klasa 6c

Dawno temu nad Jeziorem Swarzędzkim…

Dawno temu, nad Jeziorem Swarzędzkim, kiedy Swarzędz był jeszcze dziką wsią, a las otaczający całe jezioro przypominał bardziej dżunglę, żyła niezwykła dziewczyna imieniem Flora. W przeciwieństwie do innych mieszkańców wsi nie bała się ona leśnej gęstwiny i ignorowała przesądy o niebezpiecznych stworzeniach strzegących lasu.

Pewnego wieczoru Flora wymknęła się z domu i poszła w stronę puszczy. Znalazła się na pięknej polanie nad brzegiem jeziora. Nagle stanęła bez ruchu. Ujrzała bowiem niedźwiedzicę. Nie była ona jednak zwyczajna. Jej brązowa sierść lśniła w blasku księżyca, a w jej brązowych oczach można było dostrzec rozwagę. Była większa od przeciętnych niedźwiedzi. Dziewczyna była przerażona, ale nie uciekała.

Nie bój się i choć ze mną.” – usłyszała głos w głowie – „Jestem Earth patronka ziemi.”

Poszła więc za niezwykłym stworzeniem. Okazało się, że ich celem była komnata do której wejście skryte było w trzcinie, a samo pomieszczenie znajdowało się pod wodą, na dnie jeziora. Ku zdziwieniu Flory nie utrudniało to oddychania. W środku dziewczyna dostrzegła wilczycę o czarnej sierści i czerwonych oczach tryskających energią, obok niej orła o piórach w kolorze czystej bieli i szarych oczach, w których zobaczyła zaradność, oraz lśniącego delfina o łagodnych oczach przypominających błękit oceanu.

To Ignis –patronka ognia.” – z zamyślenia wyrwał ją głos Earth wskazującej na wilczycę – „Obok stoi Ventus – patron wiatru, a tam jest Aqua – patron wody.”

To my strzeżemy Ziemi, ale ludzie są żądni władzy dlatego jesteśmy w zagrożeniu.” – Odezwała się Ignis.

Musimy więc powierzyć komuś dar władania żywiołami oraz nieśmiertelność. Komuś z ich gatunku.” – wtrącił Aqua.

– I to mam być ja?! – domyśliła się Flora – Ale dlaczego?

Obserwowaliśmy cię już od dawna. Jesteś wspaniałą dziewczyną i idealną kandydatką.” – odpowiedział Ventus.

-Jak w tedy będzie wyglądało moje życie?

Nie będziesz się starzeć. Będzie spoczywać na tobie wielka odpowiedzialność. W chwili zagrożenia będziesz mogła przemienić się w niezwyciężonego smoka czterech żywiołów. Będziesz mieć dar władania całą Ziemią.” – wytłumaczył.

Musisz jednak przysiąc że nie skrzywdzisz żadnej żywej istoty. Czy przyjmujesz tę odpowiedzialność?” – zapytała Earth.

Flora skinęła głową. Patrzyła wyczekująco na rozmówców. Nagle z piersi zwierząt wydobyły się ich duchy i uderzyły z całą siłą w Florę. Dziewczyna uniosła się niczym feniks. Zaczęło od niej bić światło, a nad nią pojawił się duch wielkiego smoka po czym wstąpił w dziewczynę, a ta opadła na ziemię. Zmienił się jednak jej wygląd. Miała sukienkę z trenem w kolorze mięty bez ramiączek z wycięciem na plecach. Na jej złocistych włosach, upiętych na bok za pomocą kwiatów błyszczały w świetle w wschodzącego słońca kolorowe pasemka. Oczy Flory mieniły się we wszystkich kolorach tęczy.

Rozejrzała się ale jej towarzyszy nie było już w pobliżu. Poczuła że zna każdy zakamarek świata i zawsze będzie wiedziała gdzie iść. Ruszyła w drogę powrotną, chciała wrócić do domu i w miarę możliwości żyć normalnie.

Idąc przez dzikie ścieżki usłyszała skomlenie. W krzakach ujrzała wilka ze śmiertelnymi ranami. Podeszła do wystraszonego zwierzęcia i uleczyła je. Okazało się że nie był to zwykły wilk. Był to Wilkor, zwany także obrońcą. Jego sierść była biała, a oczy czarne. W zamian za pomoc chętnie towarzyszył Florze i bronił jej.

Patroni nie mylili się. Po jakimś czasie ludzie zapragnęli wytępić magiczne stworzenia, tak aby być najpotężniejszymi z istot. Flora gdy tylko się o tym dowiedziała ukradkiem zaczęła interweniować oraz ukrywać magiczne miejsca. Robiła wszystko by powstrzymać ludzi. Mimo, że bardzo uważała, mieszkańcy dostrzegli podstęp. Ostatecznie chcieli zabić również i ją, a jej rodzina nie mogła nic zrobić. W końcu ludzie zaczęli karczować lasy i zanieczyszczać jezioro, a Flora nie mogła zrobić za wiele, ponieważ przysięgła nie skrzywdzić żadnej żywej istoty. Odpierała ataki tak długo jak się dało. Nie mogąc patrzeć na ludzkie dzieło opuściła wieś i zaczęła podróżować ze swoim wiernym towarzyszem u boku.

Nie poddała się jednak. Udawało jej się czasem zakorzenić w ludziach poszanowanie dla przyrody. Zadowolona była z osób zdających sobie sprawę z wartości natury.

Do dziś ludzie pamiętają tę postać, przedstawiając ją jako „Matkę Naturę” ubraną w suknię i z kwiatami w złocistych włosach podróżującą z wilkiem u boku. Objęli ochroną ocalałe puszcze i inne dzikie ostępy. Mówi się że gdzieś na świecie żyją jeszcze magiczne istoty, a Flora dalej czuwa nad przyrodą, czasem złoszcząc się i powodując powodzie, wybuchy wulkanów i trzęsienia ziemi, przypominając tym samym o potędze żywiołów.

”Księżniczka Elisabeth”

Żyła sobie raz księżniczka o imieniu Elisabeth.Była bardzo zżyta ze swoją matką.Pewnego dnia jej matka zmarła.Księżniczka opłakiwała matkę całymi dniami i miesiącami.Nie wychodziła ze swojej komnaty ani na chwilę.Nie odzywała się do nikogo.Po dwóch latach nikt nie wspominał o żałobie.Odbywały się huczne bale z różnych okazji,a Elisabeth nadal siedziała w swojej komnacie.Król ogłosił,że ten,kto rozweseli królewnę dostanie połowę królestwa.Zgłaszało się wielu Smiałków, ale żaden nie zdołał rozweselić księżniczki.Król stracił już nadzieję,że Elisabeth kiedyś wyjdzie ze swojej komnaty i uśmiechnie się chociaż na chwilę.Wszyscy w zamku chodzili smutni.Następnego dnia rano do okna komnaty księżniczki przyleciał wróbel.Nie był to taki zwykły ptak.To był mówiący ludzkim głosem wróbel.Stukał w okno tak mocno,Ze Elisabeth zerwała się z łóżka.Wstała i podeszła do okna sprawdzić co się dzieje.Otworzyła okno i do komnaty wleciał wróbel.Przedstawił się księżniczce ludzkim głosem,a Elisabeth zaniemówiła.Ptak zaczął robić i mówić różne śmieszne rzeczy.Księżniczka nie wytrzymała i zaczęła się śmiać na cały zamek.Słysząc to król nie mógł uwierzyć,że jego córka się śmieje.Władca zajrzał do komnaty księżniczki i zdziwił się niebywale,że wróbel mówi ludzkim głosem i że przede wszystkim rozśmieszył Elisabeth.Ptak został w królestwie i codziennie rozśmiesza królewę. Ale czy ten ptak kiedyś istniał?

Monika z kl. IVa

,,Baśń o dwóch siostrach”

Bardzo dawno temu, chyba w czasach średniowiecza, ale nikt dokładnie tego nie wie, żyły sobie dwie siostry. Strachna- przekorna, zarozumiała, egoistka oraz Dobrochna- uśmiechnięta, pracowita, życzliwa, uczciwa i wesoła. Obie siostry były piękne, lecz naburmuszona mimika twarzy odejmowała Strachnie urody. Strachna właśnie przeglądała się w lustrze gdy dobiegło ją wołanie siostry- Strachusiu, zejdź proszę na dół! Strachna po długim ociąganiu się, zeszła do swojej siostry. Ojciec bliźniaczek poprosił je, aby poszły do źródła po wodę. Dobrochna z wielką chęcią wzięła dzbany do wody i spakowała do kosza parę pajd chleba i dżem. Natomiast druga siostra jak zwykle nie zamierzała pomóc czego kolwiek nieść. Szły już około pół godziny i były prawie na miejscu. Nareszcie doszły. Lecz źródło było wyschnięte. Dobrochna stwierdziła, że przejdą przez pagórki do drugiego źródła. Strachna jednak nie popierała pomysłu towarzyszki, lecz Dobrochnie udało się namówić siostrę aby iść dalej. Wędrowały przez niesamowicie wielkie pagórki. Były wyczerpane tą wyprawą, więc zatrzymały się aby coś zjeść. Robiło się już ciemno. Okolica była im nie znana, a nigdzie nie było nawet śladu źródła. Nagle usłyszały delikatny plusk przemieniający się w nawołującą melodię. Dziewczyny podążyły w jej kierunu. Na miejscu ujrzały, porośniętą mchem i bluszczem studnię. U góry była wyrzeźbiona w kamieniu wielka głowa lwa ze świecącymi ślepiami. Kamienny lew przemówił do nich- Odnalazłyście jedyną w swym rodzaju studnię życzeń, więc jeśli macie dobre serca możecie zażyczyć sobie jedno życzenie. Dobrochna powoli podeszła do studni i powiedziała- Dobra Studnio Życzeń, proszę o zdrowie dla mojego ojca, czy mogła byś mi pomóc? Na to studnia życzeń odpowiedziała- Spełnię twe życzenie, masz dobre serce i wzamian za to mianuję Cię opiekunką ludzi, którzy nie rozumieją swoich błędów, do tego zadania dostaniesz niezwykłe moce. Teraz Strachna podbiegła do studni. Głowa lwa przyjrzała się jej dokładnie, po czym powiedziała -Słucham Twego życzenia…Strachna nie zastanawiając się zaczęła wymieniać-Chcę być księżną, mieć bogactwo i władzę!Ślepia lwa zaczęły lśnić niepokojąco, czerwonym blaskiem. Złowroga ,niska mgła powoli otaczała Strachnę. Lew z poważną miną spojrzał na dziewczynę i rzekł-Studni Życzen bardzo się to nie podoba, chcesz ułatwić sobie życie aby nie pracować. Twoje serce jest jak skała, wzamian za to: Będziesz musiała pracować, zbankrutujesz, a każdy Twój błąd będzie karany!- Otaczam Cię tą klątwą od teraz! Dobrochna odrzekła w obronie swojej złęj siostry- Ale czy nie da się odwrócić tej klątwy?- Oczywiście, że się da, wystarczy tylko, że Twoja siostrzyczka odmieni się na dobre. Do dnia dzisiejszego opowiada się tą historię ku przestrodze dla zapatrzonych w siebie, złych ludzi.

Michalina kl. IVa

Dawno, dawno temu w królestwie Waty Cukrowej, pewna księżniczka szukała swojego wymarzonego księcia. Jednak nie mogła go znaleźć. Rodzice starali jej się pomóc, więc wyprawili przyjęcie. Gdy księżniczka przyszła na tańce, zobaczyła wspaniałego księcia w złotej szacie. Zaczęła z nim tańczyć i tańczyła tak przez cały bal. Gdy przyjęcie się skończyło, on odszedł bez pożegnania. Księżniczka nie wiedziała z jakiego królestwa pochodzi książę i było jej smutno, bo nie wiedziała gdzie go szukać. Następnego dnia do drzwi zapukał ubogi mężczyzna który prosił o pracę. Król zgodził się go przyjąć jako służącego. Księżniczka bardzo się z nim zaprzyjaźniła i czuła, że jest jej bliski. Tak mijały tygodnie, a księżniczka wciąż myślała o cudownym księciu. Nagle się pojawił! Okazało się, że to on jest tym służącym. Pobrali się i żyli długo i szczęśliwie i mieli dużo dzieci.

Gabrysia kl. IVa

,, Mój niesamowity sen ”

Pewnego dnia przyśnił mi się niesamowity sen. Śniło mi się,  że:

W wigilijny wieczór podczas rozpakowywania prezentów, nagle w jednym z nich dostrzegłam pieska. Był to słodki malutki york. Nazwałam go Niunia. Zawsze gdy miałam jakiś problem lub czymś się denerwowałam, Niunia rozweselała mnie. Był to niezwykły pies. Przeżyliśmy ze sobą kilka wspaniałych przygód. Pewnego razu gdy szliśmy na spacer, zobaczyliśmy, że pewna starsza pani przechodziła przez pasy i nie widziała przejeżdżającego samochodu. Pobiegliśmy do niej i pomogliśmy jej przejść przez pasy. Za odwagę i pomoc starsza, miła pani zaprosiła nas na ciasteczko, kiedy chciałam je spróbować do pokoju weszła mama i przerwała mi ten piękny sen. Obudziłam się a ona mówiła: ,, Wstawaj bo spóźnisz się do szkoły”. Szkoda, że to był tylko sen.      

                                                                                                               Amelia Tylska kl. IVa

Antoni Walkowiak   kl. VId

Wybór

     Michał pokręcił głową. Nadal nie mógł zrozumieć, dlaczego kilka dni temu zgodził się na wyjazd nad jezioro Gopło. Nie było tu niczego ciekawego, co mogłoby zainteresować osobę w jego wieku. Pływać w jeziorze nie było wolno, ponieważ woda  była zbyt zimna, a na pływanie łódką dziadka rodzice nie chcieli się zgodzić.

     Rodzice pojechali bez niego zwiedzać ruiny jakiegoś zamku. Michał skłamał, że źle się czuje. Nareszcie przestało padać. Chłopak postanowił złamać zakaz i popłynąć łódką na wysepkę na środku jeziora. Wszedł do kuchni, zapakował prowiant i pobiegł na pomost znajdujący się na tyłach działki, gdzie  dziadek zostawiał łódkę. Michał ostrożnie wszedł na pomost, który nie wyglądał na stabilny, a następnie zsunął się do łódki, która w tym momencie się zachwiała. Chłopak odwiązał cumę, wyjął wiosła spod ławki i usadowił je w dulkach. Zakładał, że dopłynie do wyspy w kilkanaście minut, ale okazało się to trudniejsze, niż się spodziewał. 

     Czterdzieści minut później Michał wciągnął łódź na plażę na północnej stronie wyspy. Zabrał się za penetrowanie wysepki i po kilkunastu minutach mógł sporządzić jej dokładny plan. Chciał już wracać do łódki, ponieważ na wyspie nie było niczego ciekawego, gdy nagle jego uwagę przykuł jakiś błyszczący kamień. Chłopak z zainteresowanie podbiegł do przedmiot, ale w momencie, w którym go dotknął, stała się rzecz niesłychana. Kamień okazał się żywym krasnalem. Michał krzyknął i już chciał biec do łodzi, gdy nagle zauważył, że nigdzie jej nie ma! 

     – Wędrowcze, dam ci wszystko, czego zechcesz… – zaczął krasnal.

     – O co w tym chodzi?! Gdzie my jesteśmy?  – zaczął pytać oszołomiony Michał.

     – Lecz pamiętaj – ciągnął dalej – nie ma odwrotu, a każde życzenie może zniszczyć świat. Złoto, brylanty, a może rodzina? Jeszcze nikt nie wybrał mądrze – dokończył krasnal.

     Michał wyobraził sobie siebie jadącego w Lamborghini Huracan, w koronie na głowie i z pięknym owczarkiem niemieckim na fotelu, ale coś mu nie pasowało w tej wizji… Gdzie  rodzina? 

     – A, byłbym zapomniał. Bogactwo to samotność – przypomniał sobie krasnal.

  – Wybieram rodzinę  – stwierdził chłopak po kilku minutach rozmyślania.

     – Jesteś pewien? – spytał krasnal.

     – W stu procentach – odpowiedział bez zastanowienia Michał.

     – Dobry wybór – stwierdził krasnal pstrykając palcami.

     Michał znalazł się w łódce, kilka metrów od brzegu.

                   „Wakacyjna przygoda”

Była połowa lipca, Słońce grzało, było duszno i upalnie. Nikomu nic nie chciało się robić. Bardzo mi się nudziło. Przeczytałam i obejrzałam już wszystkie gazety o psach i o innych zwierzętach, rozwiązałam krzyżówki, zagadki oraz wszystko inne, co znalazłam. Po paru godzinach zaczął wiać wiatr.

-Elvis, chodź idziemy na spacer. Zawołałam mojego psa i wyszliśmy z domu.

Szliśmy scieżką do drogi i z powrotem. Kiedy przechodziliśmy obok domu sąsiadów usłyszeliśmy tajemniczą rozmowę…

-Rzeczywiście jest ich bardzo dużo.

-A nie mówiłem?

-Mówiłeś. Są w workach, prawda?

-Tak. To co, widzimy się jutro w lesie o ósmej rano?

-Oczywiście! Będziemy kopać dołki w lesie, w miejscach oznaczonych krzyżem.

-Dokładnie! Na razie.

-Do zobaczenia!

-Elvis słyszałeś to! Czego jest dużo?

Co jest w workach? Po co będą kopać dołki w miejscach z…

-Skarb!-krzyknęłam przypadkiem.

Dzień dobry, sąsiedzie – powiedziałam i speszona pobiegłam do domu.

            Z domu zabrałam mapę, łopatę, wodę i niezastąpioną broń do poszukiwania skarbów-psi nos! Razem zresztą psa oczywiście. Wsiadłam na rower i pojechaliśmy. Pierwszym naszym przystankiem był dom mojej cioci. Jeśli coś się dzieje, ona wie o tym pierwsza. Jednak wkrótce okazało się, że o skarbie nie wiedziała nic. Potem wróciliśmy do domu, żeby zostawić rower i pobiegliśmy do lasu. Najpierw powędrowaliśmy w prawo,potem w lewo itd. Biegliśmy sobie tak… Po chwili już się wlekliśmy do czasu,gdy spotkaliśmy stadko około dziesięć psów. Gnaliśmy do przodu ile sił w nogach, ale w końcu nas ( a właściwie mnie) dopadły, jak poszarpały mi spodnie bluzkę i co najważniejsze mapę, odeszły.

            Po dwóch godzinach znaleźliśmy łąkę pełną krzyżyków!

Wzięłam łopatę i zaczęłam kopać w miejscach, które wskazał mi Elvis.

-Nie ma.-powiedziałam po dziesiątym dołku.

-Tu też nie ma.-powtórzyłam się po dwudziestym. ( tylko mój pies wyciągnął jakiś mało ważny worek)

-N I E M A ! – wykrzyknęłam po dziesięciu kolejnych.

-Przekopaliśmy całą łąkę. Wracamy do domu.

Gdy byliśmy już daleko od łąki, ale nadal w lesie zaczęło padać!

-Nie padało od dwóch tygodni, ale czy musiało zacząć właśnie TERAZ?-wymamrotałam.

Szliśmy do domu powoli- bieg nic by nie pomógł tak czy siak i tak będziemy mokrzy.            Dotarliśmy do domu i przeszliśmy jak gdyby nigdy nic.

-Gdzie wy byliście?!-zaczęli wszyscy wypytywać.

-Po skarb! Byliśmy w lesie po wielki skarb w workach na łące pełnej krzyżyków.

-Na tej łące krzyżykami, miały być sadzone młode drzewka-powiedziała sąsiadka.

-DDDDRRZZZEEEWWKKKAAA?!-zająknęłam się.

-Tak jutro Pan Jurek i leśniczy będą kopać dołki, żeby można było wsadzić tam te sadzonki-wytłumaczyła mi babcia.

No to będą mieli jutro wolne, bo ktoś ich już wyręczył…-pomyślałam i bez słowa, ze zwieszoną głową, wyglądając jak strachy na wróble,oddaliliśmy się do pokoju.

-Widzisz piesku, nie było żadnego skarbu. A co ty tam masz? Ach to ten worek i jakiś stary futerał, ale to nic ważnego sheltie*. Mieliśmy ciekawą przygodę. A co do skarbu-nic nie znaleźliśmy oprócz starego worka i futerału, choć to na pewno nie skarb.             Ale czy na pewno?…

*sheltie- zdrobnienie rasy psa ( owczarek szetlandzki) ludzie często nazywają zdrobniale swoje czworonogi mianem sheltie (np. dobry sheltie, ale piękny sheltie.) zamiast po imieniu.

Weronika Czajka klasa VIa


Marianna Walkowiak

SPRAWOZDANIE Z WYCIECZKI DO WROCŁAWIA

W dniu 28 września 2015 roku pojechaliśmy na wycieczkę do Wrocławia. Była ona nagrodą za zdobycie I miejsca w szkolnym konkursie „Najklasa”, którą ufundowała Fundacja PKO. Przewodnikiem po Wrocławiu była nasza wychowawczyni, a opiekę nad nami sprawowało kilku rodziców .

Spotkaliśmy się przed szkołą o godzinie 6:45. Do Wrocławia ruszyliśmy o 7:00. Jechaliśmy trzy godziny. We Wrocławiu byliśmy około godziny 10.00 Na początku zwiedziliśmy, mieszczące się w zoo, Afrykarium. Jest to miejsce, w którym można poznać zwierzęta żyjące w wodach Afryki. Najpierw obejrzeliśmy duży basen, w którym pływały różne rodzaje ryb. Po chwili weszliśmy do strefy przedstawiającej Afrykę Wschodnią. Zobaczyliśmy tam hipopotamy i leniwce.Kilka metrów dalej był kolejny zbiornik wodny, w którym pływały żółwie, rekiny i płaszczki. Przeszliśmy również obok basenów, gdzie były pingwiny, manaty i foki. Następnie doszliśmy do strefy przedstawiającej dżunglę rosnącą nad rzeką Kongo, w której widzieliśmy krokodyle i dużo ptaków.

Gdy opuściliśmy Afrykarium, poszliśmy zwiedzić zoo. Zobaczyliśmy tam nosorożce oraz wiele gatunków małp. Również zamieszkujących inne niż Afryka kontynenty. Między innymi żyjącą w Azji pandę małą. Następnie, przed Halą Stulecia, podziwialiśmy tańczące fontanny. Widok był piękny. Po występie udaliśmy się na rynek, gdzie szukaliśmy krasnali. Każdemu spotkanemu robiliśmy zdjęcie. Okazało się, że na rynku jest 16 krasnali. Po wszystkich przygodach wróciliśmy do domów z opóźnieniem.

Najbardziej podobały mi się pingwiny i krokodyle, które widziałam w Afrykarium.

Ta wycieczka na długo zostanie w mojej pamięci.


WIOSNA JUŻ IDZIE

Zima już się spakowała,

śnieg z drzew pościągała.

Wiosna idzie uśmiechnięta i radosna ,

a ze sobą niesie pięknych kwiatów stos.

Zima ze smutkiem już odchodzi do swej  zimowej krainy

a sople lodu już się za nią stęskniły.

Wiosna przyszła, zaśpiewała i zielony świat nam dała!!!

Autor Zofia Indrzejczak kl.Va


Dzięki Tobie…

Uwolniłam się­

i za to…
podziękować Ci chcę
Nareszcie życia
zrozumiałam cel.
Teraz wiem,

czego
naprawdę chcę.
Wszystko, co złe,
odeszło gdzieś.
Czas zostawić
przeszłość i nie patrzeć
wstecz ,

bo… tam…
szare dni prowadziły mnie.

Życia sens

Łzy i wspomnienia złe odeszły
gdzieś. Teraz trzeba zacząć
nowy lepszy dzień, w którym
ciągle będę uśmiechać się,

kiedy

już nie będzie źle…
Wszystko, co kiedyś raniło
mnie- teraz już nie liczy się
bo nareszcie życia
zrozumiałam cel, lecz
ta perspektywa trochę
niejasna jest, bo jak
zadowolona mam być,
jeśli coś nie udaje się mi ?

Autor- Żaneta Sobolewska


„Przygody Tomka”

Dawno temu mieszkała na skraju lasu uboga rodzina. Mieszkali w drewnianej chatce z pieskiem Warchołem i pięcioma owieczkami. Obok ich chatki znajdowała się zaczarowana studnia, o której krążyły legendy.

Pewnego razu Tomek i jego siostra Alicja zapytali tatę, co kryje się w tej studni bez wody. Tata opowiedział im o legendzie, że w tej tajemniczej studni jest inna kraina, gdzie żyje smok. Nikt tam jeszcze nie zaglądał, bo brakowało każdemu odwagi. Ojciec zakazał im zbliżać się do tego miejsca. Pewnego dnia, kiedy rodzice pracowali w polu, Tomek lekceważąc zakaz zszedł do studni i znalazł się w innym, magicznym świecie. Nie myśląc o konsekwencjach szedł przed siebie i podziwiał piękne widoki, zrywając kwiatki. Po drodze napotkał skrzynię pełną złota i pomyślał, że już nie będą biedni. Nagle ujrzał wejście do ogromnej groty. Dookoła niej nie było żadnych kwiatów, ani zwierząt. Wszedł do niej i nagle usłyszał głośny ryk smoka. Smok zauważył chłopca i zaczął go gonić. Smok zionął ogniem. Chłopiec potknął się i zauważył wiewiórkę, która pomogła mu uciec z tej krainy. Po drodze zabrał skrzynię złota i wrócił do domu. Pokazał rodzinie kosztowności i opowiedział jej o wszystkim. Obiecał rodzicom, że nigdy tam już nie wejdzie.

Od tej pory Tomek z rodziną żyli w dostatku, długo i szczęśliwie.

Mateusz Szymański Kl. IVe


Taki sobie rap…

CHOĆ NA ŚWIECIE JEST DUŻO ZŁA, WALKA Z NIM TRWA.

NIE ZACHOWUJ SIĘ DZIWNIE, MYŚL POZYTYWNIE.

WALKA ZE ZŁEM MOŻE BYĆ KRWAWA,

ZWYCIĘSTWO NAD NIM TO WIELKA SPRAWA.

DOBRO ZE ZŁEM ZAWSZE ZWYCIĘŻA,

GDY UŻYJESZ SERCA JAKO ORĘŻA.

UŚMIECHAJ SIĘ CO DZIEŃ, BĄDŹ MIŁY DLA LUDZI,

ŚWIAT BĘDZIE PIĘKNY, GDY SIĘ OBUDZISZ.

TAKIE JEST ŻYCIE.

CZY NAM WIERZYCIE?

ŚMIEJMY SIĘ. RADOŚĆ Z NAS TRYSKA!

NIE MARNUJMY CZASU, TO RZECZ OCZYWISTA.

MAMY W SOBIE MOC, INNYM POMAGAMY,

A POKUSY ZŁE RĘKĄ ODPYCHAMY..

INNYM WYBACZAMY,

DO DOBRA NAMAWIAMY,

MARZENIA SPEŁNIAMY,

ZŁYCH LUDZI NIE SŁUCHAMY.

ZŁO POKONAMY,

BO SIŁĘ W SOBIE MAMY!

Magdalena Starszak, Weronika Czajka, Jakub Anastaziak, Wiktor Kochanowski, klasa VIa